Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tranquilo z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 35143.79 kilometrów w tym 1063.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.37 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 49245 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tranquilo.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Zakopane - Rijeka 2010

Dystans całkowity:1175.00 km (w terenie 18.00 km; 1.53%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:78.33 km
Więcej statystyk
  • DST 95.00km
  • Sprzęt Rubble
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5: Bratislava - Gyor

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 0

Wstajemy dość wcześnie. Mamy zamiar dojechać jeszcze togo dnia do Gyoru. Jedziemy wzdłuż Dunaju po Słowackiej stronie. Obiad planujemy zjeść w wyspie, na którą dostajemy się przez zaporę w Gabcikovie. Sama wyspa wita nas zapowiedzią tego co czeka nas na Węgrzech, a mianowicie komarami. Aż strach się zatrzymać. Po drugiej stronie wyspy znajdujemy bardzo przyjemny pubik, leżący nad samą wodą, gdzie zatrzymuje się sporo osób spływających Dunajem. Robimy sobie obiad a za ostatnie euro raczymy się Kofolą (rewelacyjne połączenie koli z piwem). Piękny widok na rzekę i rozleniwienie wynikające z pełnych żołądków, sprawia że nie spiesz nam się z wyruszeniem w dalszą drogę. Skutek tego jest taki, że żeby zdążyć do Gyoru przed nocą musimy ostro podpedałować.




  • DST 75.00km
  • Sprzęt Rubble
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 4: Hlohovec - Bratislava

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 0

Do Bratysławy mamy blisko, więc już wczesnym popołudniem kręcimy się po stolicy Słowacji. Jako, że mamy w planach zwiedzenie kilku pubów, postanowiliśmy zaszaleć i zanocować w ścisłym centrum. Udaje nam się znaleźć hostel położony 5 min pieszo od starówki, gdzie za bandyckie 14 euro planujemy spędzić noc. Jak głupio zrobiliśmy okazało się w momencie, kiedy próbując wyjść z pokoju zostałem z klamką w ręce (reszta, łącznie z bolcem wylądowała na korytarzu). Mina Szymona bezcenna, aż żal że nie zachowało nam się to zdjęcie. Po krótkiej chwili konsternacji zaczęliśmy działać, czytaj drzeć mordy. Jakoś nikt sie nami nie przejął więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Nie sądziłem, że otwieranie drzwi legitymacją studencką jest takie łatwe. Wieczór na starówce i zabójczo, jak na nasze krajowe warunki, niskie ceny znacząco poprawiły nam humor.




  • DST 96.00km
  • Sprzęt Rubble
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3: Bojnice - Hlohovec

Niedziela, 18 lipca 2010 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 0

Jedziemy dalej. Wydostaliśmy się już z wysokich gór. Mo to w sobie taki plus, że pojawia się coraz więcej bocznych dróg, co pozwala nam odpocząć od ruchu samochodowego. Na nocleg obieramy sobie Hlohoviec, pierwsze większe miasto w równinnej części Słowacji. Udaje nam się załapać na nocleg w hotelu robotniczym „Ubytovna HC” za jedynie 3 euro od łóżka.

Uff, wreszcie na górze. © tranquilo




  • DST 75.00km
  • Sprzęt Rubble
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2: Ratkowo - Bojnice

Sobota, 17 lipca 2010 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 0

Kolejny dzień praktycznie od samego rana wita nas blisko 30 stopniowym upałem, który w połączeniu z bezchmurnym niebem towarzyszy nam przez cały dzień. Gorąc w połączeniu z całkowitym bezruchem powietrza daje nam nieźle w kość. Doprowadziło to do tego, że na jednym z podjazdów, mało co się nie zagotowaliśmy. Życie ratuje nam przenośny prysznic w postaci wymiennej nakrętki od butelki PET typu 1,5 litra. Jak się potem okazało był to jeden z najprzydatniejszych „gadżetów” jakie z sobą zabraliśmy. Na nocleg rozbijamy się niedaleko Prievidzy, na wzgórzu wznoszącym się nad zamkiem w Bojnicach, który swoją drogą wygląda jak żywcem wyciągnięty z jakiejś bajki.

Szymon i jego antena © tranquilo




  • DST 110.00km
  • Sprzęt Rubble
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1: Zakopane - Ratkowo

Piątek, 16 lipca 2010 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 1

Kto?:
Ja - Jakub
On - Szymon

Plan wyprawy był prosty: startujemy we dwójkę z Zakopanego i po dwóch tygodniach lądujemy w Rijece. Nie mieliśmy ściśle określonej trasy, która to rodziła się w trakcie jazdy.


Na kilka godzin przed wyjazdem z warszawy zdajemy sobie sprawę, że nie sprawdziliśmy namiotu. I całe nasze szczęście, że nam się o tym przypomniało! Okazało się, że pojechalibyśmy w trasę z namiotem bez stelażu (który jak się okazało został na drugim końcu kraju). Jeszcze nie wsiedliśmy na rowery a już są problemy. Kilka szybkich telefonów i mamy namiot zastępczy. Nie jest to szczyt naszych marzeń (antena satelitarna od Qechuy) lecz jak się później okazało, był niezwykle wygodny w transporcie. Wieczorem ładujemy się do pośpiecha i rano lądujemy w Zakopanem. Szybkie zakupy, szybki przegląd księgarni w poszukiwaniu mapy i około godz. 12 ruszamy w trasę. Jedziemy do Chochołowa, gdzie przekraczamy granicę. Robimy sobie przerwę obiadową u podnóża Zamku Orawskiego. Zamek wzniesiony jest na skale około 100m nad poziomem rzeki Orawy. Pierwszy dzień mieliśmy potraktować rozgrzewkowo ale jako że od samej granicy jedziemy non-stop z górki, do noclegu który wypadł nam w Ratkovie u podnóży Parku Narodowego Małej Fatry, robimy blisko 110 km. Żeby było ciekawiej nocujemy w pobliżu wsi... Rieka.

Na peronie w Zakopanem © tranquilo