Info
Ten blog rowerowy prowadzi tranquilo z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 35143.79 kilometrów w tym 1063.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.37 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 49245 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień5 - 0
- 2013, Sierpień8 - 0
- 2013, Lipiec9 - 0
- 2013, Czerwiec19 - 0
- 2013, Maj12 - 0
- 2013, Kwiecień4 - 0
- 2013, Marzec4 - 0
- 2013, Luty5 - 0
- 2013, Styczeń11 - 0
- 2012, Grudzień9 - 0
- 2012, Listopad13 - 25
- 2012, Październik7 - 0
- 2012, Wrzesień17 - 0
- 2012, Sierpień20 - 0
- 2012, Lipiec28 - 1
- 2012, Czerwiec26 - 1
- 2012, Maj26 - 1
- 2012, Kwiecień25 - 0
- 2012, Marzec15 - 1
- 2012, Luty5 - 2
- 2012, Styczeń12 - 1
- 2011, Grudzień17 - 0
- 2011, Listopad16 - 0
- 2011, Październik21 - 0
- 2011, Wrzesień23 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec23 - 0
- 2011, Czerwiec18 - 1
- 2011, Maj17 - 4
- 2011, Kwiecień14 - 1
- 2011, Marzec10 - 3
- 2011, Luty6 - 1
- 2011, Styczeń17 - 5
- 2010, Lipiec15 - 3
- DST 95.00km
- Sprzęt Rubble
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 5: Bratislava - Gyor
Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 0
Wstajemy dość wcześnie. Mamy zamiar dojechać jeszcze togo dnia do Gyoru. Jedziemy wzdłuż Dunaju po Słowackiej stronie. Obiad planujemy zjeść w wyspie, na którą dostajemy się przez zaporę w Gabcikovie. Sama wyspa wita nas zapowiedzią tego co czeka nas na Węgrzech, a mianowicie komarami. Aż strach się zatrzymać. Po drugiej stronie wyspy znajdujemy bardzo przyjemny pubik, leżący nad samą wodą, gdzie zatrzymuje się sporo osób spływających Dunajem. Robimy sobie obiad a za ostatnie euro raczymy się Kofolą (rewelacyjne połączenie koli z piwem). Piękny widok na rzekę i rozleniwienie wynikające z pełnych żołądków, sprawia że nie spiesz nam się z wyruszeniem w dalszą drogę. Skutek tego jest taki, że żeby zdążyć do Gyoru przed nocą musimy ostro podpedałować.